Pan przemawia do każdego z nas. Jednakże niektórzy nie chcą lub nie potrafią usłyszeć tego Głosu. Jak pisze św. Paweł „Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego, o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem. Ich losem – zagłada, ich bogiem – brzuch, a chwała – w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne.” (Flp 3, 18-19).

Nie można stąd wyciągać wniosku, iż wszyscy mają zajmować się wyłącznie medytacją i modlitwą. Należy jednak pamiętać, iż każdy może nawet rzeczy przyziemne czynić na Chwałę Bożą, a przebywając pośród tych, których Bóg nie interesuje, powoli naprowadzać ich na właściwą ścieżkę – poprzez przykład, świadectwo, modlitwę, a także rozmowę. Powiecie, że to nierealne? Kto nie spróbuje, ten się nie przekona. Warto zatem podjąć te czyny. Jesteśmy wybrani i powołani do świętości, do ewangelizacji, do działań które nam zleca nasz największy pracodawca – Bóg. Dlaczego nie mamy usłyszeć Jego wołania? Piotr, Jan i Jakub mieli szczęście widzieć i słyszeć Chrystusa, uczestniczyć w Jego drodze ku przeznaczeniu. Widząc i uczestnicząc, łatwiej mogli odnaleźć swoje przeznaczenie. My mamy wiarę, mamy nadzieję, że gdy wypełni się nasz czas, spotkamy się z Jezusem, z Bogiem. Ale aby tak się stało, musimy usłyszeć to, co oni: „«To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!»” (Łk 9,35b). Dla nas to najważniejszy przekaz.