Pyta Pan Jezus i dziś każdego z nas, za kogo Go uważamy. Czy naprawdę wierzymy, że jest Synem Bożym, prawdziwym Bogiem, że mieszka wśród nas w Najświętszym Sakramencie. Czy wchodząc do tej świątyni, uwielbiliśmy Go jako prawdziwego Boga? Pewnie każdy z nas tu obecnych w odpowiedzi na takie pytanie powtórzyłby wyznanie św. Piotra. I pewnie wtedy Pan Jezus zapytałby: bracie, siostro, skoro wyznajesz we Mnie Syna Boga żywego, to dlaczego zachowujesz się tak obojętnie wobec Mnie? Nawet tu w kościele stronisz ode Mnie, nierzadko – zwłaszcza w porze letniej – stoisz poza kościołem. Nie uczestniczysz aktywnie w nabożeństwach, nie otworzysz ust w czasie wspólnych modlitw czy w czasie śpiewu, myślisz tylko o „niebieskich migdałkach” i znudzony wodzisz wzrokiem po ludziach lub po ścianach kościoła. A kiedy inni przyjmują Ciało Pańskie w Komunii Świętej, ty pozostajesz obojętny na moje zaproszenie.


Pyta dalej Pan Jezus: Jeżeli wierzysz we Mnie, to dlaczego żyjesz tak, jakby Mnie nie było? Po wyjściu z kościoła nie przejmujesz się Mną ani w domu, ani w miejscu pracy czy odpoczynku. Nie zachowujesz moich przykazań, bo myślisz sobie, że ty lepiej wiesz, co masz robić, jak postępować. Wydaje ci się, że obejdziesz się beze Mnie. Święty Piotr, kiedy kroczył po wodzie do Jezusa, tak długo szedł bezpiecznie, jak długo wpatrywał się w Jego oblicze. Kiedy zawierzył Chrystusowi, kroczył po wodzie jak po ziemi. Gdy opuścił wzrok i patrzył na fale jeziora, gdy począł się lękać i wątpić, zaczął tonąć. Wtedy krzyknął: „Panie, ratuj mnie”. Jezus natychmiast go uratował, ale i zganił jego małą wiarę: „Czemu zwątpiłeś, małej wiary”.