Posiadanie bogactw i umiejętność korzystania z nich to ewangeliczna mądrość. Ta mądrość pozwala człowiekowi zgromadzić skarb w niebie. Zdarza się, że nadmiar bogactw wbija człowieka w pychę, która nieraz krzyczy na całe gardło: Stać mnie na wszystko, nie mam ograniczeń w wydatkach. Na starych się woła i muszą dać!
Nadmiar może uczynić z człowieka egoistę, ale przecież nie musi. Chrystus, rozumiejąc to doskonale, jako mądry pedagog i psycholog religii, poddał młodzieńca testowi, gdyż szukał on aprobaty i pochwały swojego dotychczasowego życia.

Młodzieniec chwali się, że wiernie przestrzega wszystkich przykazań, więc pyta, co mógłby jeszcze uczynić ponad to, żeby mieć zagwarantowane życie wieczne. Jezus go zaskakuje: Nie mam ci nic do zarzucenia wobec tego, co mówisz o zachowywaniu przykazań, dobrze, że zachowujesz te normy, ale to obowiązuje każdego wierzącego. Ty zdobądź się na coś więcej, jeśli chcesz być doskonałym, sprzedaj to, co masz, i rozdaj ubogim, wtedy będziesz miał skarb w niebie!
Dla młodzieńca to był szok. Myślał, że zostanie pochwalony za dotychczasowe życie, a Chrystus mówi, żeby pozbył się wszystkiego, dopiero wtedy będzie mógł być pochwalony.
My też często oczekujemy pochwał. Liczymy na to, że jeśli będziemy się codziennie modlić, chodzić do kościoła w niedzielę i święta, zachowywać wszystkie przykazania, to nas Bóg szczególnie nagrodzi, doceni, pochwali, da za wzór postępowania. Tymczasem zachowywanie przykazań to fundamentalna sprawa, to podstawowe kryterium wierności Bogu.