Postawa kobiety kananejskiej jest postawą desperacji. Mówią, ze tonący chwyta się brzytwy. Nie ma już nic do stracenia. Taką siłę ma grzech, że przypiera do muru, szczególnie wtedy gdy na dłużej zagości w sumieniu. Co prawda owa kobieta nie prosiła o rozgrzeszenie dla siebie, ale o uwolnienie od złego swoją córkę. Była spoza narodu izraelskiego, a jednak wiedziała, że ten, którego błaga o pomoc, nie odmówi.


Jaka jest droga by desperacko nie szukać miłosierdzia Bożego według powiedzenia: „Jak trwoga to do Boga"? Mówi o tym do nas sam Bóg: „Zachowujcie prawo i przestrzegajcie sprawiedliwości, bo moje zbawienie już wnet nadejdzie i moja sprawiedliwość ma się objawić". Nie musimy już z utęsknieniem czekać na zbawienie. Ono stało się faktem. Zostały przyjęte wszystkie poprzednie ofiary i uwieńczone jedyną Ofiarą Jezusa Chrystusa. Ona dzieje się teraz, na naszych oczach, w czasie tej Eucharystii, sprawowanej na całej ziemi dla wszystkich narodów.