Przyszedłem rzucić ogień na ziemię – mówi Jezus. Ogień to w Biblii symbol obecności i działania Boga. W wędrówce przez pustynię Bóg idzie przed swoim ludem w kolumnie ognia. W ogniu, który pali, ale nie spala, objawia się Mojżeszowi. Ogień z nieba trawi ofiarę Abrahama, Gedeona i Eliasza. Ogień jest także symbolem próby, oczyszczenia i niezłomnego postanowienia. Aniołowie oczyszczają wargi Izajasza rozżarzonym węglem. Biblia często mówi, że ludzie muszą być, tak jak złoto, oczyszczeni w ogniu.
Jezus pragnie, abyśmy przyłączyli się do Niego, byśmy płonęli dla Niego jak ogień. Dla Niego, który, jak sam mówi, musi przyjąć chrzest, czyli wziąć na siebie krzyż – dla zbawienia ludzi. To zbawienie to Jego ogień, za którym tęskni – ze straszną udręką i lękiem, ale też z płonącą żarliwością.
Kto chce być blisko Jezusa, musi podjąć poważną, brzemienną w skutki decyzję, a to nie jest łatwe. Jezus nie jest kimś, kto przychodzi, aby prawić nam gładkie słówka i zapewniać nam dobre samopoczucie. Nie poszedł na krzyż dla pobożnych frazesów i miłych odczuć religijnych. Kto opowiada się naprawdę za Chrystusem, niekoniecznie spotka się z aplauzem. Może być tak, że ludzie odwrócą się od niego, że zakończą się stare przyjaźnie, że nawet w jego własnym domu dojdzie do konfliktów. Jezus to właśnie zapowiada, mówiąc: Odtąd pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu.
Chrześcijanin nie wierzy w jakiegokolwiek Boga; nie, on widzi oblicze Boga w Jezusie Chrystusie. I każdy, kto staje przed Chrystusem, musi się zdecydować: za Nim albo przeciw Niemu – a tym samym też za Kościołem, albo przeciw Kościołowi.