Dzisiejsze słowo Boże uświadamia nam, że znajdujemy się w bliskości Świąt Bożego Narodzenia. Ten czas staje się okazją do tego, aby przez pryzmat bajkowych ozdób, kolorowych reklam, suto zastawionego stołu spojrzeć na swoje życie w kategoriach Bożej radości. Mimo iż Bóg przychodzi w sposób bardzo delikatny, to i tak może naruszyć nasz domowy spokój, bo zjawi się akurat nie w porę. Łatwo wtedy zagłuszyć Bożą radość przez smutek, który rodzi się w chciwym sercu człowieka, przyzwyczajonego do wygody i egoizmu.
Narodziny Jezusa Chrystusa są również okazją do spotkań, szczególnie w gronie najbliższych i rodziny. Przypominają nam, ze nasz relacje mają być kształtowane w duchu wiary i przepełnione miłości. Może zasiądziemy do wspólnego stołu z kimś nieznajomym, nie tylko dlatego, że taka jest tradycja. Może uda nam się spotkać z kimś, z kim dawno już nie rozmawialiśmy albo zasypać przepaści nienawiści, zazdrości czy patrzenia na siebie z daleka. Wszystko w duchu chrześcijańskiego miłosierdzia, którego nauczycielką jest dla nas Maryja.