To jest chleb, który z nieba zstąpił. [...]
Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki (por. J 6, 58).
Wydaje się, że sprawa jest prosta. Jezus do nas mówi: „Jeżeli wierzysz, że jestem Synem Bożym, jeżeli na serio bierzesz moją Ewangelię, to wystarczy karmić się Eucharystią i będziesz miał życie, będziesz żył na wieki”. Ale czy człowiek robi wszystko, aby te lekarstwo stosować w swoim życiu?
Sługa Boży Carlo Acutis zmarł w 2006 r w Monzie we Włoszech. Miał zaledwie 15 lat.
Powtarzał on, że kompasem naszego życia tutaj na ziemi powinny być słowa Boga, z którymi człowiek nieustannie musi się mierzyć, aby iść w kierunku celu (nieba). By ten cel osiągnąć, potrzebujemy sakramentów i modlitwy. Najważniejsza dla niego była Eucharystia, którą nazywał swoją „autostradą do nieba”. Carlo po raz pierwszy przyjął Pana Jezusa w Komunii św., kiedy miał zaledwie 7 lat i od tamtej pory nie opuścił codziennej Mszy św. Zawsze starał się adorować Pana Jezusa przekonany o tym, że kiedy stoimy przed Jezusem w Eucharystii, stajemy się święci. Zadawał sobie często pytanie, dlaczego powstają kilometrowe kolejki, w których ludzie stoją godzinami, by zobaczyć koncert muzyki rockowej lub film, ale nikt nie ustawiał się w kolejce do Jezusa Eucharystycznego. Twierdził, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, co tracą, bowiem w przeciwnym razie, kościoły byłyby tak pełne, że ciężko byłoby wejść do środka.
Dojrzałość wiary tego młodego człowieka powala na kolana. Wyłania się z niego zasadnicze pytanie: skoro trwa walka o życie tu na ziemi, to dlaczego człowiek rezygnuje z walki o życie wieczne? Dlaczego tak się dzieje? Zapewne powodów jest wiele, ale główny jest taki, że człowiek często sam zawęża swoją perspektywę, zamykając się w wytworze swoich własnych rąk. Wydaje się, że człowiek coraz rzadziej zadaje sobie pytanie: po co to życie? Dlaczego ja żyję? Umrę czy nie? Ważne jest tu i teraz, a nieśmiertelność, życie wieczne staje się dla człowieka rzeczywistością odległą. Wystarczy jeść, spać, pracować, zarobić pieniądze, wydać je, odpoczywać. Niczego więcej w życiu nie potrzebuje.
W taki sposób człowiek wchodzi na drogę głupoty, którą odrzucić każe nam Księga Przysłów. Owa głupota polega na tym, że człowiek nie myśli o przyszłości, nie przewiduje konsekwencji swojego postępowania. Jest krótkowzroczny, tzn. nie przewiduje, że może umrzeć na wieki. Tak się dzieje, jeżeli człowiek żyje tylko dniem dzisiejszym. Jego myślenie zawęża się tylko do tego, co jest teraz. Ważne jest tylko to, ile zarobię, co jeszcze muszę zdobyć, co jeszcze więcej zrobić, by żyło się lepiej. Jeżeli tak się dzieje, to może się zdarzyć tak, że człowiek przegapi sprawę swojej przyszłości. Nieważna stanie się niedzielna Eucharystia. Nieważny będzie sakrament pokuty, a więc żyje w takim stanie, w którym nie może przyjąć Eucharystii. A to prowadzi do śmierci.
Święty Paweł wzywa nas dzisiaj, abyśmy żyli jak ludzie mądrzy, to znaczy abyśmy żyli Eucharystią. Świadectwo chrześcijan z IV w. z Kartaginy potwierdza nam, że jest ona konieczna dla naszego chrześcijańskiego życia:
W Kartaginie w 304 roku 39 chrześcijan (21 mężczyzn i 18 kobiet) razem ze swym kapłanem stanęło przed sądem. Pochwycono ich, gdy uczestniczyli w Eucharystii w domu niejakiego Oktawiusza Feliksa. Proces zakończył się męczeństwem całej wspólnoty.
– Dlaczego przekroczyłeś zarządzenie cesarza? – zapytał tyran jednego z oskarżonych
– Jestem chrześcijaninem – odpowiedział zapytany.
Rozsierdzony sędzia zareagował natychmiast.
– Nie o to pytam! Dlaczego zebraliście się w tym dniu.
– W Niedzielę – odpowiedział inny chrześcijanin – żaden chrześcijanin nie może żyć bez zgromadzenia. Bez nas uczta Pana nie może być odprawiana.
Prokonsul zwrócił się do właściciela domu, mówiąc:
– Dlaczego ich przyjąłeś?
– To moi bracia i siostry. My, chrześcijanie, nie możemy żyć bez Eucharystii.