Uczniowie żyją jeszcze radosnym i pełnym nadziei spotkaniem z Jezusem w drodze do Emaus. Zmartwychwstały Jezus osobiście wyjaśniał im pisma dotyczące jego osoby, a oni sami zaczęli doświadczać przeżywania nowej mocy i radości wiary wielkanocnej.
Wydawało się, że Zmartwychwstały rozwiał ich wszelkie wątpliwości, utwierdził w nowej nadziei i rozpalił odwagę budowania rodzącego się młodego Kościoła. Od tej chwili to oni mieli być świadkami nowych wydarzeń, które przecież były zapowiadane przez wieki i właśnie się wypełniły. To oni, jego uczniowie mają głosić całemu światu, że Bóg jest Bogiem żywych, a nie umarłych, i to ich ukochany Pan jest zmartwychwstaniem i życiem.
Tymczasem gdy Jezus ukazuje się im ponownie zgromadzonym i wspominającym to wszystko, co ich spotkało w drodze, i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba, ci najpierw wpadają w popłoch, pełnym lęku i zatrwożenia wydaje się, że widzą ducha. Czyżby wszystko, czego doświadczyli do tej pory pozostało jedynie ich wyobrażeniem, wymysłem i było dalekie od rzeczywistości? Nie, wszystko wydarzyło się naprawdę. Nie widzą ducha, widzą żywego Jezusa, który staje przed nimi i ukazuje im więc możliwie jak najdosadniej i wyraźnie swą cielesność. Niech zobaczą rany na rekach i nogach; niech dotkną i przekonają się, że ma ciało i kości. A nawet jeszcze więcej, niech wreszcie ujrzą Go pytającego i głodnego i przyjmującego pokarm. „Podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec nich”.
Napełnieni jeszcze raz radością obecności Jezusa Zmartwychwstałego są gotowi, by przyjąć nowe wyzwanie i nowe pouczenie. Chodzi bowiem o to, by zrozumieli, że słowa wypowiedziane przez Jezusa za życia w śmiertelnym jeszcze wtedy ciele spełniły się właśnie nie inaczej jak przez Jego śmierć i zmartwychwstanie. Przez Niego dokonało się wypełnienie Starego Przymierza, wszystkiego, co napisane było w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach. Cała dramatyczna historia ludu wybranego miała sens tylko w Jezusie, który daje sam o tej historii świadectwo. Cała historia każdego człowieka, który przeżywał i przeżywa do dziś dramat swojej historii, ma sens w przygodzie z Bogiem i jest. Tworzona przez nas historia naszego życia jest zrozumiała do końca tylko w wielkanocnej wierze Kościoła, który żyje radością Zmartwychwstania.