Jezus przychodzi do świątyni, gdzie panuje wielki bałagan, bo z domu Jego Ojca urządzono targowisko. Religia żydowska nakazywała składanie ofiar w świątyni, m.in. ze zwierząt. Więc gdzież urządzić handel nimi? Tam, gdzie będzie najbliżej miejsca kultu. Dla wszystkich było to wygodne – kapłani mieli zapewnione zwierzęta na ofiary, pielgrzymi łatwy dostęp do nich, hodowcy i handlarze zbyt, a bankierzy wymieniający pieniądze z różnych krajów i stron świata, pewny zysk. Chrystus, nie mogąc znieść, że tak niszczy się dom Jego Ojca, wyrzuca ich wszystkich. Sporządza bicz ze sznurków, wywraca stoły i ławy. I nie chodzi tu tylko o sam budynek – ważniejszy jest sam Bóg, dla którego chwały oraz dla podkreślenia Jego panowania w narodzie tę świątynię wzniesiono. Jezus mówi także o nowej świątyni, tj. o sobie samym, który pokona śmierć i powstanie z martwych, aby już w każdym człowieku Bóg mógł zamieszkać na tej ziemi, a nie tylko na Syjonie w Jerozolimie.
Odkupiciel chce także posprzątać i w naszym życiu. Czy nie brak w nim bałaganu? Czy nie jest wysypiskiem różnych odpadków naszej cywilizacji? Skupienie się tylko na swoich potrzebach lub jedynie swojej rodziny, znieczulica, przerost ambicji, nieumiejętność skupienia uwagi na tym, co naprawdę ważne – zaśmiecają nasze serca. A cóż powiedzieć o grzechu, który rozpanoszył się jak targowisko w świątyni? Pycha, zazdrość, chciwość, nieczystość tak łatwo niszczą to, co Boże w naszym życiu – pokorę, ucieszenie się drugą osobą, ofiarność i miłość. Przez swoją Śmierć i Zmartwychwstanie – a do uroczystego wspominania tych tajemnic zbawienia zmierzamy w Wielkim Poście – pragnie On zbudować nową świątynię z mojego życia, by mógł objawić swoje miłosierdzie i zamieszkać w nim już na zawsze.
A jeśli ktoś, widząc, że mieszka w takim duchowym bałaganie, twierdzi, że mu w nim dobrze? Że atmosfera dusznego targowiska odpowiada mu? Niekoniecznie z powodu duchowego przykrego zapachu i gwaru pokus, ale dlatego, bo boi się je opuścić? Nie wiadomo, co się stanie, gdy zapanuje modlitewna cisza i spokój? Może ten człowiek żyje na wysypisku tego świata, ale jest przecież na swoim własnym. Wie, co mu dolega, w jakie grzechy szczególnie łatwo popada; wie także, gdzie jest ich źródło i co należałoby zrobić, by ich uniknąć. Ale po prostu nie chce. Może Pan Bóg coś jeszcze z tym zrobi...
Jezus Chrystus nie oczyścił świątyni z handlarzy i bankierów, bo było to wbrew zwyczajom, prawu i przyzwoitości. Uczynił to, by ją ratować – to znaczy przywrócić należną cześć Imieniu Boga w Mieście Dawidowym. Podobnie uczyni z każdym, kto czyni ze swego życia śmietnisko – a więc z każdym z nas. Przyjdzie, by Cię uratować, bo może sam nie widzisz, w jakim opłakanym stanie się znajdujesz lub nie masz już sił, by walczyć i sprzątać. Powywraca ławy, nawet już to czyni, gdy słuchasz Jego Słowa. Przez swoją Śmierć i Zmartwychwstanie burzy starą świątynię, pełną duchowego lenistwa oraz pychy, i buduje nową, w której starasz się szukać dodatkowych minut na modlitwę, przestajesz marnotrawić czas i idziesz za Nim.