Przypowieść przytoczona dziś przez Chrystusa jest upomnieniem się o strój weselny u uczestników uczty. Dobrze wiemy, że wartość tego stroju nie leży w gatunku materiału, w pomysłowości kroju czy ceny. Strój, o który upomina się Chrystus ma być wyrazem prawdy o wnętrzu człowieka. Sami potrafimy rozpoznawać fałszywy obraz ładnego stroju, jeśli założy go ktoś o niedobrym sercu. Wiemy, że w końcu piękno stroju pochodzi z wewnętrznego piękna człowieka. Człowiek swoją osobowością przyozdabia strój, bo prawdziwą szatę weselną nosi w swoim sercu.
Od posiadania tej wewnętrznej szaty weselnej nikt nie może się wymówić. Każdy kto jej posiadania zaniedba, usłyszy pytanie Pana: „Przyjacielu, jakże tu wszedłeś, nie mając stroju weselnego?”.
Wewnętrzny strój weselny to troska o czystość sumienia. Tyle w nas stroju weselnego, ile rachunku sumienia, szczerego żalu za grzechy, opierania się pokusom, zmagania się o trwanie w miłości Boga i bliźnich. Troska o ten strój jest wielkim czuwaniem, modlitwą i moralnym wysiłkiem. Takich braków nie zastąpi ani nie przykryje najwspanialsza nawet kreacja.
Prawdziwy strój weselny to wnętrze człowieka ubogacone i umocnione Chrystusem. Świadom posiadania takiego stroju był św. Paweł. Pisał: „Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia”. Chrystus był jego szatą, wystrojem i mocą wewnętrzną.
Zatroskani o wierzchnie szaty, zapatrzeni w nowoczesny wystrój mieszkań, urzędów, sklepów i ulic, tak łatwo możemy zapomnieć o potrzebie stroju weselnego dla swojej duszy. Popatrzmy na ubogi strój św. Franciszka, na proste zakonne habity, na płaszcze kobiet, którymi codziennie wycierają one kościelne ławki. Zobaczmy przepocone robocze ubrania mężczyzn. Niejednokrotnie kryje się pod nimi wspaniały strój duszy.
Dzisiaj Chrystus pyta o wystrój mojego i Twojego wnętrza. Uważnie i odważnie spójrzmy w siebie i dokładnie sprawdźmy, czy posiadamy strój weselny? Zobaczmy, w jakim jest stanie. Czeka nas przecież udział w wiecznej uczcie zbawienia, którą Pan przygotował dla wszystkich ludów na swej górze świętej.